środa, 6 marca 2013

Załamana... i złaaa...

Wiem, że na tym jednym meczu świat sie nie kończy... Poniekąd byłam przygotowana na tą porażkę... ale...

(oejk. Bartosik do mnie pisze)

ale w walce...!!! a nie po błędach sędziego...!!!

Coś mi się wydaje, że ten wczorajszy mecz długo... długo będzie mi siedział w głowie... Wierzyłam, że wygramy, ale wiadomo było że czasem może zdarzyć się inaczej... wszystko było możliwe... Ale nie spodziewałam sie że głównym bohaterem spotkania będzie sędzia... Turek...! Przecież on nadaje się tylko na kebaba...!!!

Wszystko obmyślone taktycznie... wszystko pięknie... na razie to my przechodzimy dalej... gra bardzo dobra... strzelony gol... po samobóju Ramosa... ale ważne, że wygrywamy... No i... błąd kebaba... ok. żółtą bym zrozumiała... ale czerwoną? za co? za to że kebab jest fanem Realu? chyba jedynie... Przecież ten faul nie był zamierzony... Nani nie widział Arbeloi(?). Koncentrował sie na piłce i na nią patrzył. Potwierdza to sam Arbeloa. Skąd miał wiedzieć co się dzieje za jego plecami...? Portugalczycy nie maja oczu z tyłu głowy. A może kebaby tak? i dlatego sędzie sądził, że to było specjalnie... że Nani atakował z zamiarem urwania głowy Hiszpanowi. A potem to już sie posypało... 2 stracone bramki w ciągu 3 minut. Ale potem MU znów wróciło do ataku... Gdyby nie Lopez to wynik byłby zupełnie inny... Już pominę to, że powinny być 2 karne dla United po ręce i faulu Ramosa... i jeszcze karny dla Realu po ręce Rafaela... Kebab był beznadziejny..!!! Niech on wraca do siebie...!!!

Ogólnie to był mecz bramkarzy... i Lopez i de Gea zagrali świetne mecze...

Real zagrał bardzo dobrze przez cał... e 10 min. po czerwonej kartce... Przez resztę meczu dominowaliśmy my.

ogólnie cały dzień zamulam... w nocy nie spałam do 5... a przed 8 już nie spałam... dziś rano nie polazłam na wykład, bo nie mogłam się rozstać z moją pościelą manchesterową... po prostu łączyłam sie z nimi w bólu... porem niemiecki i znów do ukochanej pościeli... no i tak leże do teraz... nie chce mi się nawet jeść... jedyne co chce to do kibla od dłuższego czasu... ale nie chce mi się ruszyć dupy...

Ja do Realu nic nie mam... To nie ich wina, że kebab to kebab... Jestem zła... zła... zła... wściekła...!!!

(mama dzwoni... przypomniała sobie o mnie...:( ) 
2:28 min rozmowy... nie jest źle...:/

I dochodzę do wniosku... że mnie w pewnym sensie to miasto ogranicza... nie mam gdzie się wyżyć... ja potrzebuję przestrzeni... roweru... nawet rolek... ja chcę żyć...!!! Tutaj nie mam jak wyładować energii... Może koncert Manchesteru nie był by złym pomysłem...? ale trochę kasa... ja zaczęłam oszczędzać i jak na razie idzie mi to dobrze... wolałabym tego nie psuć... po drugie nie mam z kim iść... chociaż sama też bym sobie dała radę...